Fajkowe Manewry - Sulęcin 2019
Wyjazd trzech członków Kalisko-Ostrowskiego Klubu Fajki 2010, był dla dwóch z nich początkiem ... wspaniałym początkiem trzydniowej wyprawy. W tym artykule dzień 1.
(fot. m.m.)
W sobotę rano (8.06 o godz. 8:06) wyruszyliśmy w składzie: Roman SOLEY Kalinowski, Jakub Balcerzak i Maciej Maciejewski na zachód. Celem wyprawy był Camping Marina Ostrów koło Sulęcina. Koledzy z Klubu Miłośników Fajki im. Hucka Finna zorganizowali tam zawody w paleniu tytoniu w fajce, pod nazwą Manewry Fajkowe. Do podsulęcińskiego Ostrowa dotarliśmy bez najmniejszych problemów, jednak brama wjazdowa okazała się swego rodzaju teleportem. Przed wejściem do jednego z budynków stała zgraja mundurowych - czyżby zaproszenie na konkurs fajkowy, było podstępną próbą wbicia nas w kamasze. Samochód zarył koła w podjazd i nie chciał jechać dalej (albo to ja nie mogłem zdjąć nogi z hamulca - nie wiem). Jedna z umundurowanych postaci wskazywała miejsce do zaparkowania - czyżby chcieli zarekwirować autko?!?!?! Nie, to Julek z Konina chciał się jak najprędzej z nami przywitać ... uff. Kiedy wysiedliśmy z samochodu, zostaliśmy przyjaźnie przyjęci przez gospodarzy i pierwszych gości, którzy przed nami dotarli na wydarzenie. Oczywiście zaczęły padać pytania, gdzie nasze umundurowanie - w tym momencie, w cywilnych łachach bardzo odstawaliśmy od konwencji spotkania. Kiedy pokazałem, że z łaciatego umundurowania posiadam jedynie skarpetki, zauważyłem naganę we wzroku “dowutcy” i "kómendanta". Nikt jednak nie znał mojego niecnego planu. Zafasowaliśmy klucz do kwatery i po rozlokowaniu się, przystąpiliśmy do przygotowań. Dość powiedzieć, że moje powtórne pojawienie się, było dużym zaskoczeniem.
(fot. M. Jurgielewicz)
Pruski mundur, w który się wbiłem, robił wrażenie i był chyba najczęściej fotografowanym ubiorem tego dnia.
(fot. M. Tritt)
Przygotowany do działań był również Kuba, który wspólnie ze Zbyszkiem Filipkiem i kilkoma innymi Kolegami stanowili trzon pancerny sił manewrowych.
(fot. M. Jurgielewicz)
A co dalej? No cóż, “Ludzie lasu” z Sulęcina oraz przybyli na Sulęcińskie Manewry Fajkowe manewrujący z różnych stron kraju, zrobili cudną atmosferę. Z rozkazu "Pierwszego Obiektywu RPKF" - Naczelnego "Kalumet.pl" - Mirka Jurgielewicza (któremu jak zwykle podebrałem nieco zdjęć), odbył się przegląd wojsk. Ktoś patrzący z boku, określiłby ten oddział partyzancki, mianem wojska Kr. Jadwigi, przegląd umundurowania od IWW do dnia dzisiejszego. Dobrze przynajmniej, że fajka stanowiła nasz wspólny oręż, czyli stanowiliśmy "fajowy oddział".
(fot. M. Jurgielewicz)
Nie było wyjścia, musieliśmy podjąć walkę. Przystępujący do walki, zostali zaopatrzeni przez organizatorów w suchy prowiant (suchary i konserwa), łuskę - kupon obiadowy, oraz kieliszek. Natychmiast zajęliśmy pozycje obronne i z kieliszkami w dłoniach przystąpiliśmy do podnoszenia morale.
(fot. B. Blij)
Przyszedł czas, gdy wezwano nas do bezwzględnej walki. Do boju stanęło 49 manewrujących, a odwód stanowiło prawie drugie tyle dekowników towarzyszących. Oręż do walki przygotował Tadziu Poliński, a amunicję Fajkowo.pl.
(fot. m.m.)
(fot m.m.)
(fot. m.m.)
(fot. m.m.)
Pododdział Kalisko-Ostrowskiego Klubu Fajki 2010 zakończył bój na następujących pozycjach: manewrujący Jakub Balcerzak miejsce 47, manewrujący Maciej Maciejewski miejsce 28, a nasz "Gienerał Cywil" Roman SOLEY Kalinowski miejsce 2.
(fot. M. Jurgielewicz)
Bez względu na zajmowaną pozycję, wszyscy uważaliśmy bój za zwycięski i bawiliśmy się doskonale.
(fot. M. Jurgielewicz)
Zwycięsko z batalii o "Fajki Prezesa" wyszedł Daniel Sadowski z pododdziału AFA Poznań.
(fot. M. Jurgielewicz)
Kończący swoje zmagania z fajką, oddawali swoje łuski-talony, otrzymując w zamian grochówkę, kotlet, bigos ze świeżej kapuchy i inne frykasy. W międzyczasie personel jednostki spraszającej nas do Sulęcina wytoczył baterię, która mogłaby powalić niejednego wroga.
(fot m.m.)
Jeśli chodzi o ewentualne ofiary, to fundator nagrody głównej - Prezes, nie dożył finału. Pomimo wszystko wystąpił w roli głównej na kolacji, w postaci kiełbas, szynek i dziczej słoninki.
(fot. M. Jurgielewicz)
Czciliśmy pamięć o fundatorze przez wiele godzin, do późnej nocy. Część przyjaciół rozjechała się do domów, część pozostała do niedzieli. Nasz "Gienerał cywil" "SOLEY, odjechał z innymi. Kuba i Maciej pozostali na miejscu, skorzystali z zakwaterowania w domku, w towarzystwie Sebastiana Nowaka i Janusza Moroza - dość rzec, że pogaduchy przeciągnęły się do pierwszych, nieśmiałych promieni słonecznych.
Po niedzielnym śniadaniu (szczególne podziękowania dla Gosi Rutyny), o 10-tej, Kuba i Maciej postanowili się odmeldować. Pożegnali się z gospodarzami imprezy, którzy przybyli na camping, by zorganizować śniadanko dla tych manewrujących, którzy okopali się na Marinie i schodzili się na rzeczone śniadanie. Co było dalej ... to już w osobnym artykule.
Drodzy Przyjaciele z Sulęcina, Wasza postawa przy organizacji imprezy godna jest pochwały w rozkazie dziennym Głównodowodzącego Henryka Rogalskiego - którego niestety nie było na Manewrach. "Niemmniemniej" o Waszym poświęceniu niniejszym powiadamiamy w/w. Wykazaliście, że Wy jak i pododdziały przybyłe z innych jednostek Rzeczypospolitej, stanowią siłę fajkowo-bojową, mogącą podjąć kolejny bój. Tym razem będzie to bój o Twierdzę Przemyśl (29 czerwca 2019 - Święto Fajki w Przemyślu).